niedziela, 1 sierpnia 2010

Francja 12.06.2010-26.06.2010. (1)

Trudno nie ulec naciskom i w sumie to sa uzasadnione, ale po powrocie z wakacji jakos nie bylo ani czasu ani checi na krecia robote tzn przegladanie zdjec i caly ten mozolny proces umieszczania ich na blogu. Tak wiec zebralam sie po grozbach i prosbach do publikacji. Kolejne posty to beda kolejne dni naszego pobytu, mysle, ze to pozwoli nam lepiej wspominac te cudne chwile, a wam podazac za nasza przygoda we wlasciwy sposob.
Na wakacjach bylismy we Francji, konkretniej Bretanii, i szczegolowo w La Fousnant. Wybralismy kamping sieci FranceLoc i nie zawiedlismy sie. Bylo czysto, blisko do oceanu (50m), przyjaznie i nie drogo. La Grand Large. 4 gwiazdki, ponad 200 domkow, kilkadziesiat pol namiotowych i jako ze byl czerwiec, prawie zero ludzi, a ci obecni to w wiekszosci emeryci swoim zachowaniem nie wadzacy nikomu. Raj.


Od poczatku. Czyli dzien 2.
Tak, jasne ze byl jakis pierwszy, ale zaczal sie dopiero po 18.00, bo wlasnie o tej godzinie dotarlismy do celu i bylismy tak zmeczeni, ze jedyne co pamietam, to nieprzeparta chec polozenia sie spac. Pojechalismy tylko cos zjesc w miasteczku i wrocilismy do kampingu. W zasadzie nie ma o czym pisac.
Za to 2 dnia ranek przywital nas wspanialy. Sloneczny, spokojny i kojacy. Kamping obsadzony jest drzewami, w ktorych mieszkaly setki pieknie spiewajacych ptakow. Te ptasie trele towarzyszyly nam przez cale dwa tygodnie. Ponizej na zdjeciu widok na nasz domek. Mielismy rowniez przynalezne miejsce parkingowe na samochod. W tym malym domku miescily sie: 2 sypialnie, ubikacja, kuchnia, lazienka z prysznicem i salonik. Wszystko na 20 m kw. Cud ergonomii. Dodam tylko, ze kuchnia w pelni wyposazona. Ale o tym w kolejnych postach.

Po sniadaniu pojechalismy na zakupy i popoludniu wybralismy sie na plaze. Widok ponizej to plaza wschodnia, mniej atrakcyjna, ale na spacery jak najbardziej sie nadawala

Ta blada rusalka na kamieniach to Kubus hahaha, zmarszczony bo nie nawykl do takiego slonca.

Dzikie mustangi!

Widok na plaze:

Piaskowy szal, czyli kopanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz