poniedziałek, 9 listopada 2009

Oddech Krolowej Sniegu

Dzis dzien jak z okladki ksiazki Zafona...mglisty, mrozny. Nie chce sie wychodzic na szlak. Ale wystarczy przekroczyc prog domu, aby znalezc sie w tajemniczym swiecie, rzadzonym przez mroz i na wpol skondensowana pare wodna.
Zabieram Was na spacer po ogrodku, uspinym oddechem Krolowej Sniegu.




Jestesmy otoczeni morzem mgiel...

czwartek, 3 września 2009

Stirling, 30 sierpien 2009

" Nam strzelac nie kazano, wstapilem na dzialo, 200 harmat grzmialo..." Kuba rozpoczal przygode w Stirling w bojowym nastroju. I chyba trafil w dziesiatke, biorac pod uwage, ze to tereny Williama Wallace'a, jednego z najodwazniejszych wojownikow Szkocji. Przywodcy powstania przeciwko Anglikom.
W Stirling przywitala nas jak najbardziej szkocka pogoda tzn deszcz i slonce jednoczesnie, latwo wiec sie domyslic, ze tecza byla kolejnym etapem. Piekna i w dodatku podwojna.

W Stirling znajduje się renesansowy zamek królów szkockich z końca XV wieku. Zamek był ulubioną rezydencją Stuartów. W 1543 był miejscem koronacji młodej Marii, późniejszej królowej. W historii Europy Stirling zapisało się jako miejsce ważnej bitwy, wygranej przez buntownicze siły szkockie.

Wznoszący się na północno-wschodnim krańcu Abbey Craig Wallace Monument jest celem masowych pielgrzymek miłośników Williama Wallace'a. Wieza ma wysokosc 67 metrow i zostala otwarta w 1869 roku. Jest ona udostepniona do zwiedzania i zawiera zbiory dotyczace Wallace'a.
http://www.nationalwallacemonument.com/index.php

Jednak dominujacym elementem krajobrazu jest zamek, polozony na urwisku jest niesamowicie malowniczy, jak gdyby zwienczal cale stare miasto rozrosniete na lagodnym zboczu wzgorza.
Miasto było widownią wielu wydarzeń istotnych dla dziejów narodu szkockiego. Tu w 1297 r. Szkoci prowadzeni do boju przez Williama Wallace'a pokonali Anglików w bitwie o Stirling Bridge. W bitwie pod Bannockburn, oddalonym o kilka kilometrów, zwycięzyli ponownie pod wodza Roberta Bruce'a w 1314 r. Złoty wiek Stirling przypadł na okres od XV do XVII w., gdy zamek stał się ulubiona rezydencja panujacych Stuartów i miejscem koronacji (1543 r.) młodej Marii, pózniejszej królowej Szkotów. Na poczatku XVIII w. miasto było ponownie oblegane jako ważny punkt strategiczny podczas powstań jakobitów w 1715 i 1745 r.

http://en.wikipedia.org/wiki/Stirling - tutaj wiecej informacji o tym miasteczku.

Widok ze wzgorza zamkowego jest spektakularny a to za sprawa polozenia na granicy Lowlandu i Highlandu, czyli dwoch czesci Szkocji, gorskiej i nizinnej. Ponadto przez Stirling przeplywa rzeka Forth tworzac przepiekne meandry na nizinnej czesci miasta.

Hmmm, oczywiscie jest to rowniez doskonale miejsce na pamiatkowe zdjecia, jak widac powyzej.

Stare miasto rozbudowano na zboczu wzgorza i charakterem bardzo przypomina Krakow, waskie uliczki, kamienice, koscioly, puby w bramach lub piwniczkach, wszystko to daje niesamowity efekt. Placyki z lawkami, ogrodkami kawiarenek to takze ulubione miejsca turystow na odpoczynek.
Ten widok powyzej to wyglad zamku od strony zachodniej, gdzie wzgorze ma swoje strome zbocze i dzieki temu zamek wydaje sie wisiec nad urwiskiem. Dookola teren jest w miare plaski co poteguje niesamowite wrazenie, jakby calosc wyrastala nagle z ziemi.
Po St Andrews jest to nasze drugie ulubione miasteczko, czesto nazywa sie je miniatura Edynburga a my i tak wolimy je bardziej. A kto mowi, ze male nie moze byc piekne?

środa, 2 września 2009

Dundonald Highland Games, 8 Sierpien 2009

Od maja do sierpnia w Szkocji odbywaja sie tzw Highland Games, czyli tradycyjne dni kultury i muzyki szkockiej polaczone z roznymi konkurencjami (dudziarzy, tancerek, silaczy rzucajacych palami drewnianymi dzieci w smiesznych strojach) oraz jarmarkiem na ktorym mozna wygrac w losowaniach numerow lub kupic rozne przysmaki. My pojechalismy na taki festyn ludowy do Dundonald, wioseczki z ruinami wspanialego zamku, typowo szkockiego, polozonego na wzgorzu i w dodatku prawie nad morzem.

Dudziarze prezentowali sie wspaniale, zespoly byly ubrane jednolicie i stanowily reprezentacje z roznych miast.

Konkurencje odbywaly sie na 3 poziomach zaawansowania. Zespoly mialy za zadanie wejsc na plac, zaprezentowac musztre, nastepnie ustawic sie w kregu i odegrac piesn, nastepnie w szyku zejsc z placu.

Naprawde robilo to wrazenie, prezentowali sie jak zolnierze. Ocenialo ich 4 sedziow, oczywiscie rowniez w kiltach i calosc wygladala powaznie.

W pewnej chwili na plac wjechala karoca wwozac trzy damy, tzn krolowa dnia wraz z dwiema damami dworu.
Po tym do konkurencji przystapili prawdziwi mezczyzni. Rzut glazem, kowadlem, w dal oraz tym samym w gore byly bardzo ciekawe i zgromadzily spora rzesze fanow.

Bezkonkurencyjnym powodzeniem jednak cieszyly sie rzuty palem. Do tej pory nie moge sie nadziwic jak oni podniesli ten pien nie mowiac juz o rzucaniu.


A cala sztuka polega nie na podniesieniu, ale na rzuceniu tak, zeby pal w gorze "fiknal kociolka". I wierzcie mi, udawalo im sie to!

Na koniec poszlismy poogladac tanczace dziewczyny, stajace w konkurencji szkockiego tanca, bardzo skocznego. Konkurentek bylo ponad 350!
Ponizej, dla cierpliwych, kilka klipow. Dla cierpliwych, poniewaz jakosc pozostawia niestety wiele do zyczenia, klipy krecone byly aparatem, wiec czyms kompletnie nie przeznaczonym do filmowania. No, ale lepsze to niz nic. Kto chce posluchac piszczalek, prosze!

środa, 22 lipca 2009

Wyjazd do Gloucester, Blackpool, Cirencester - 26.12.2008

Dla emigranta kazde swieta, a juz w szczegolnosci swieta Bozego Narodzenia sa wyjatkowo trudne. Sami, z dala od rodziny zazwyczaj staramy sie jakos zapelniac ten czas. W zeszlym roku postanowilismy odwiedzic nasza przyjaciolke w Gloucester. Wigilia spedzona po polsku a pierwszy dzien swiat po szkocku (stad pieczony indyk) wyczerpaly nasze pomysly i drugiego dnia swiat postanowilismy ruszac w droge.



Indyk pieczony, warzywa i cranberry souce to tradycyjny obiad w Szkocji w dniu Bozego Narodzenia.

Jechalismy na poludnie mijajac wspaniale krajobrazy a biorac pod uwage pore roku (grudzien) to bylo wyjatkowo zielono i ladnie.


Gory sa stare, widac na nich slady dlugiego wietrzenia a woda splywajaca w dol uksztaltowala bardzo specyficzne formy.


Wygladaja jak rosnace w piecu ciasto drozdzowe, albo ucierana babka swiateczna.

Czasami jest wrazenie, jakby gory byly pokryte zamszem.


Po kilku godzinach jazdy postanowilismy zjechac odrobine z trasy i zrobic sobie postoj w Blackpool. Wiele slyszelismy od naszych szkockich znajomych na temat tego miasta. Ze stanowi punkt wyjazdow wakacyjnych i jest niesamowite. Niestety, na nas takiego wrazenia nie zrobilo. Tuz przy plazy szeroka droga bez zadnego kolorytu. Komercja patrzy zachlannym wzrokiem z kazdej strony i tylko czeka, zeby wydoic turystow z kazdego pensa.
Plaza czesciowo wybetonowana, a na koncach lunaparki z obrzydliwie wygladajacymi karuzelami. Wszystko to skoncentrowane wokol jednego - zarabiania pieniedzy, picia akloholu i prymitywnych "hulanek"

Widok na glowna plaze w Blackpool, jakos nie moge sobie wyobrazic swoich wakacji w takim miejscu...


Zniesmaczeni postanowilismy pochodzic uliczkami miasta i doszukac sie moze tam zrodel zachwytu nad tym miastem. Jakie bylo nasze zdziwienie kiedy mijalismy takie "perelki" a do tego poobdzierane hoteliki, w ktorych ceny pokoi nijak nie przystaja do standardu.
Tego bylo dosyc i szybko opuscilismy Blackpool z silnym postanowieniem, ze juz tam nie wrocimy.

Powrot na autostrade nastapil w chwili zachodu slonca, co poprawilo nam nastroje po rozczarowaniu.
Do Gloster dotarlismy wieczorem i zaraz z rana nastepnego dnia wyjechalismy do Bath. Po drodze jednak mielismy w planach zatrzymywac sie w ciekawych miejscach. Jednym z nich byl taras widokowy na wzgorzach wokol Gloucester. Jak widac mrozik byl iscie grudniowy.

Miasto widoczne w tle zostalo zalozone przez Rzymian w 48 roku naszej ery. Polozone jest nad rzeka Severn, w rejonie zwanym Cotswold. http://en.wikipedia.org/wiki/Gloucester

Tablice umieszczone na tarasie widokowym szczegolowo przedstawiaja polozenie miasta.

Kolejnym punktem naszej wycieczki bylo Cirencester, male miasteczo ale posiadajace ogromny potencjal i klimat odpowiadajacy naszym gustom. Jakze inny od Blackpool. Glowna ulica handlowa.

Kilka mil na zachod od tego miasteczka swoje zrodla ma Tamiza. Samo miasto jest centrum uslugowym dla wielu okolicznych wiosek polozonych w Cotswold. Znajduje sie tam specyficzny dla tych rejonow wool market.


http://en.wikipedia.org/wiki/Cirencester - tam wiecej wiadomosci o Cirencester.


Budynki w stylu "tudor", lepione recznie z gliny i wlosia konskiego. Sciany byly niesamowicie krzywe i nie mam bladego pojecia jak oni wprawiali w to okna, no chyba ze krzywizny pasowaly ;)

Zeby nie bylo watpliwosci, ze bylismy w Anglii, na wiezy odpowiednia flaga.

Wool Market, dawniej handlowano welna a teraz poza jednym sklepem z wyrobami welnianymi nic juz z tym przemyslem sie nie kojarzy, no moze poza...

pomnikiem barana!

A to juz tylko plan miasteczka, prawda ze kompaktowe?

Malenkie kamieniczki sprawiaja, ze turysci czuja sie jak w krainie Liliputow.

Plan regionu Cotswold - kilka wiosek i miasteczek na niewielkim terenie, ale bardzo malowniczych i w zasadzie wszystkie budowane w podobnym stylu.

Okey, Heathrow to nie jest (juz bardziej Etiuda na Okeciu) ale tam startuja i laduja samoloty. Az sie wierzyc nie chce.

Przejezdzalismy przez Tetbury, nie majac pojecia, ze miesci sie tam rezydencja Ksiecia Karola. Stad beznadziejne zdjecie z samochodu. No ale trzeba miec powod do powrotu. Nastepnym razem poswiecimy temu miejscu wiecej uwagi. Poza tym jest tam piekne arboretum no i to serce Cotswoldu.
Piekna byla ta nasz wycieczka, oprocz zwiedzania mielismy okazje spedzic czas z przyjaciolmi a to tylko zwiekszylo poziom zadowolenia z wyjazdu. Trzeba powtorzyc. Koniecznie!

poniedziałek, 20 lipca 2009

Bath - arystokratyczny kurort, 27.12.2008

Miasto Bath swoje korzenie zawdziecza Rzymianom i ich milosci do kapieli i lazni. W miejscu, gdzie wystepowaly wody geotermalne o wspanialych wlasciwosciach (wierzono, ze rowniez leczniczych) zalozono swiatynie i laznie o nazwie Aqua Sulis. W 1590 roku Krolowa Elzbieta nadala miastu status City, stalo sie ono rowniez najbardziej znanym miejscem wypoczynku dla szlachty, czlonkow rodziny krolewskiej i Tych, co im wypadalo "bywac".

My, jako, ze bylismy w okolicy, rowniez postanowilismy naocznie stwierdzic o co tyle szumu.
Od 1987 roku miejsce ma status swiatowego dziedzictwa kulturowego i wcale sie nie dziwie, bo taka perelka nie czesto sie zdarza.


Juz na wejsciu poznalismy specyficzny styl zabudowy, niesamowicie zwarta, jednorodna a przez to bardzo efektowna. Dowiedzielismy sie, ze to cecha wyrozniajaca to miasto.

Uliczki wydaja sie byc waskie ale to tylko zludzenie, bo miasto jest raczej przestrzennie ladnie zorganizowane i brak mu tego balaganu architektonicznego, ktory tak mnie razi chociazby w Glasgow.

Zabudowa jest w stylu gregorianskim z pieknego kamienia w zoltym odcieniu. W sloneczny dzien cieszy podwojnie, rozjasniajac nawet te najciemniejsze zakatki. Liczne parki i skwery dodatkowo sprawiaja, ze Bath jest malo uciazliwe dla zwiedzajacych.


The Royal Crescent jest jednym z najbardziej znanych symboli Bath. Zbudowany miedzy 1767 i 1775 a zaprojektowany przez Johna Wood mlodszego, crescent miesci okolo 30 domow, jednym z nich jest Royal Crescent Hotel, inny o numerze 1 jest domem otwartym dla zwiedzajacych.



Przy malym placyku jest wejscie do Lazni Rzymskich, najbardziej ciekawych miejsc w Bath.

Barokowe sklepienie budynku, stanowiacego obecnie wejscie do Lazni.

Glowny zbiornik wod termalnych a jednoczesnie najwiekszy basen kapielowy rzymskiej lazni. Woda pochodzi z glebokosci od 2.700 m do 4300 m pod ziemia i ogrzana cieplem geotermalnym osiaga temperature przy zrodle pomiedzy 64 a 96 stopni Celcjusza.

Laznie mozna podziwiac z dwoch wysokosci, parteru oraz tarasu wokol basenu, gdzie nadal stoja zabytkowe rzezby dodajac antycznego wygladu.

W sasiedztwie lazni znajduje sie takze późnogotycki kościół z opactwa Św. Piotra i Pawła (XVI-XVII w., gotyckie okna), stanowiac jakby odpowiedz na poganskie pochodzenie lazni.

Glowa Gorgony na portyku swiatyni - muzeum w Lazni Rzymskiej

Rzymska mozaika rowniez pochodzaca ze swiatyni Minerwy Aqua Solis.

Swiety basen, wprawdzie mniejszy, ale stanowil wylacznosc swiatyni i nie byl dostepny dla nikogo z zewnatrz. To do niego zbieraja sie wody wprost ze zrodel, mieszczacych sie w jego dnie. Woda zgromadzona w tym basenie przeplywala specjalnie zaprojektowanymi kanalami do pozostalych basenow. Jest to wiec pierwsze miejsce gdzie podziemne wody mineralne maja kontakt z powierzchnia, przez co bylo czczone przez Rzymian.

Kanal prowadzacy wode ze swietego zbiornika do pozostalych basenow.

Makieta Lazni rzymskiej - daje wyobrazenie o wielkosci calego przedsiewziecia i budzi tym wiekszy szacunek dla kunsztu owczesnych budowniczych.

Centralna czesc makiety to najwiekszy basen opisany juz powyzej.

Miejsce wyplywu wod geotermalnych ze zrodel - wysoka temperatura powoduje natychmiastowe zamglenie obiektywu i zrobienie zdjecia graniczy z cudem. Kolor na kamieniach jest spowodowany wysokim nasyceniem wody zwiazkami wapnia, gdzyz woda pochodzi z wapiennych formacji skalnych (dolomitow).

Lepsze zdjecia wychodza z pewnego oddalenia, kiedy para nie siega tak szybko obiektywu.

Bylo tak zimno, ze z prawdziwym zalem odmawialismy sobie kapieli. Woda o temp 49 stopni a na dworze minus dwa!

Roznice temperatur pomiedzy woda a powietrzem widac na pierwszy rzut oka, para unoszaca sie z basenu stwarzala niesamowicie basniowa atmosfere. Jesli dodac do tego statystow przechadzajacych sie wokol basenu, ubranych w rzymskie stroje ma sie wrazenie jakby czas zatrzymal sie baaardzo dawno temu.

Bath lezy w dolinie rzeki Avon i malownicze tereny nadbrzezne stanowia niekwestionowany walor turystyczny.
Zdjecia niestety nie rewelacyjne - pora roku nie sprzyjala ale jedno jest pewne, jesli warto cos zwiedzac w Anglii to niezaprzeczalnie jest to Bath.